Nikt nie widział, nikt nie słyszał… – Małgorzata Warda

Nikt nie widział, nikt nie słyszał...

Nikt nie widział, nikt nie słyszał… – Małgorzata Warda

Lena od dwudziestu lat próbuje dojść, co się stało z jej małą siostrzyczką Sarą, która nagle zniknęła z podwórka w Gdyni. Agnieszka, młoda Polka z Paryża, odkrywa, że niegdyś została porwana, a na plaży w Łebie policja odnajduje kobietę, która uciekła po latach od swego porywacza. Czy któraś z nich jest zaginioną Sarą? Wszechstronnie opisany problem nagłych zniknięć, utraty tożsamości, kwestii tzw. „syndromu sztokholmskiego”, gdy ofiara przywiązuje się do porywacza i dramatów rodzin. Świetna psychologia, atrakcyjna forma, na pograniczu thrillera i powieści psychologicznej.

Recenzja:

„Nikt nie widział, nikt nie słyszał…” to z pozoru niewyróżniająca się powieść mało znanej, polskiej pisarki Małgorzaty Szymańskiej-Wardy. Jednak już po przeczytaniu pierwszych kilku stron wiadomo, że jest to książka, którą czyta się jednym tchem.

Dwie kobiety, dwie historie

Powieść składa się z dwóch, równolegle opowiadanych historii. Przeplatają się one ze sobą, tworząc wyjątkowy klimat książki.

Bohaterką pierwszej opowieści jest młoda dziewczyna, Agnieszka, polka mieszkająca we Francji. Z pozoru dziewczyna prowadzi zwykłe życie dorastającej nastolatki i stara się odnaleźć w zmieniającej się rzeczywistości. Z małej dziewczynki staje się kobietą, odkrywa swoje ciało, przeżywa pierwsze zawody miłosne i konflikty z matką. Pod płaszczykiem zwykłej historii kryje się jednak mroczna tajemnica, która „uwiera” bohaterkę. Razem z Agnieszką wracamy więc do kraju, aby dowiedzieć się czegoś o jej dzieciństwie i odkryć białe plamy w jej życiorysie.
Druga historia to również opowieść o młodej kobiecie, Lenie, której siostra zaginęła w wieku siedmiu lat. Dorastanie Leny przepełnione było myślami o zaginionej Sarze. Dziewczyna zmaga się ze wspomnieniami, prowadzi własne poszukiwania siostry i stara się podtrzymywać na duchu zrezygnowanego ojca. Z historii Leny cały czas wyłania się pytanie, czy Sara w końcu się odnajdzie? Czy dziewczynka jeszcze żyje? Czy ktoś ją porwał? I dlaczego?

Dlaczego warto?

Mogłoby się wydawać, że książka jest przewidywalnym kryminałem z mało zaskakującym zaskoczeniem. Nic bardziej mylnego.

Pod płaszczykiem tajemnicy znajdziemy wszystko, czego większość czytelniczek szuka w powieściach. „Nikt nie widział, nikt nie słyszał…” przepełniona jest emocjami, gdyż życie młodych bohaterek pełne jest sprzeczności i przeciwności losu. Lena i Agnieszka próbują odpowiedzieć sobie na najbardziej egzystencjalne pytania. Chcą dowiedzieć się kim naprawdę są i jak powinny żyć, aby odnaleźć szczęście.

Poza warstwą egzystencjalną, w książce znajdziemy też silnie rozwinięty wątek poświęcony zaginionym dzieciom. Poznamy relację kobiety, która została porwana w wieku siedmiu lat i przez całą młodość przetrzymywana w domu porywacza. Jakie znaczenie dla historii naszych bohaterek ma Monika? Jak czuje się dziecko oderwane od rodziców i przetrzymywane przez obcego mężczyznę. Co możemy zrobić, żeby takie dramaty nie powtarzały się?

Dla kogo?

Książka przeznaczona jest dla wszystkich, którzy chcą przeczytać powieść wypełnioną emocjami, wzruszającą, ciepłą a jednocześnie zaskakującą i pełną zwrotów akcji.

Chociaż od początku książki wydaje nam się, że zakończenie jest przewidywalne, jednak nic bardziej mylnego. Mogę zapewnić, że zakończenie będziemy czytały z oczami pełnymi łez, a po zamknięciu książki jeszcze długo nie zapomnimy o Agnieszce, Lenie, Monice i Sarze będziemy zastanawiały się dlaczego w dzisiejszym, z pozoru cywilizowanym świecie mają miejsce taki historie.

Monika Stoczyńska


Dodaj komentarz